Projekt DENKO - Reaktywacja

Wraz z początkiem 2014 roku obiecałam zarówno sobie jak i Wam, że na moim blogu pojawi się kontynuacja zapoczątkowanego jakiś czas temu cyklu "projekt denko". Długo jednak zwlekałam ze spełnieniem owej obietnicy, ponieważ jak pewnie się domyślacie brakowało mi po prostu zużytych kosmetyków. Bowiem mam ich tyle, że trudno mi jakiś do końca wykorzystać. Udało mi się na początek zebrać 5. 

Pierwszym z nich jest Szampon Timotei Wyrazisty Kolor, wzbogacony naturalnym ekstraktem z kamelii. Ma on za zadanie zapewnić skuteczną ochronę i odpowiedni poziom nawilżenia. Przeznaczony jest do włosów farbowanych, które dzięki niemu zachowują na dłużej intensywny kolor i blask. 





Szampon ten kupiłam jakiś czas temu w mniejszej bo zalewie 250 ml butelce. Do tej pory nie miałam okazji go wypróbować, wobec tego nie chciałam ryzykować - na wypadek gdyby miał okazać się kosmetycznym bublem. Ostatecznie jednak wykorzystałam całą butelkę i jestem nim zachwycona. Na pewno sięgnę po niego ponownie. Kosmetyk ten znajduje się w opakowaniu o wygodnym zamknięciu. Wystarczy jedynie je wcisnąć, by uwolnić produkt. Za minus co niektórzy mogą uznać białą barwę butelki, która uniemożliwia sprawdzanie na bieżąco zawartości. Dla nie osobiście nie stanowi to żadnego problemu. Doceniłam w nim całe mnóstwo pozytywnych cech. Produkt ten bowiem cudownie pachnie. Sprawia, że włosy są dokładnie oczyszczone, miękkie i przyjemne w dotyku. Nawet po wielu godzinach pozostają świeże i lśniące. Nie mam najmniejszych obaw , że będą wyglądały na niemyte nawet po całym dniu. 

Trzy kolejne produkty o których chcę Wam powiedzieć służą do mycia ciała. Dwa z nich pochodzą z serii Original Source. Jeden z nich pachnie kokosem, drugi natomiast to połączenie czekolady i pomarańczy. Początkowo byłam nimi zachwycona. Duży wpływ na moją decyzję o ich zakupie miały liczne posty na blogach kosmetycznych. Przy pierwszym kontakcie z nimi byłam pod dużym wrażeniem zapachu. Z czasem jednak, przy ich stosowaniu okazał się on dla mnie zbyt drażniący. 
Oba kosmetyki maja dość rzadką konsystencję, wobec czego na zbyt długo nie wystarczają. Dla niektórych może to być minus, dla mnie jednak swoisty plus. Bo podczas, gdy mi się już znudzi długo nie muszę się z nim męczyć. Żele te są miłą odmianą, jednak akurat te dwa nie zachwyciły mnie do tego stopnia bym sięgnęła po nie po raz kolejny. Więcej informacji o żelach znajdziecie tutaj i tutaj.



Trzeci produkt do mycia, o którym chcę wspomnieć to delikatne mydełko dla niemowląt i dzieci - Skarb Matki. Otrzymałam go do testów jakiś czas temu od Sample City. Na pierwszy rzut oka produkt wygląda bardzo atrakcyjnie. Umieszczony został w opakowaniu z uroczą etykietką i wygodnym dozownikiem. Zanim zdecydowałam się na wręczenie kosmetyku maluchowi, postanowiłam na własnej skórze przekonać się jak działa. Przy pierwszym użyciu zaobserwowałam delikatny efekt swędzenia i pieczenia, które na szczęście nie wywołały wysypki i z czasem ustąpiły. Zastanawiałam  się co mogło to wywołać i dla świętego spokoju sama z niego korzystałam. Na szczęście nie wywołał ponownego efektu. Kosmetyk wygodnie mogłam wydobyć za pomocą dozownika. Nie wytwarzał zbyt wiele piany, ale to chyba normalne w przypadku produktów dla dzieci i niemowląt. Jego niewątpliwym plusem jest przyjemny zapach i dość dokładne oczyszczenie skóry. Nie jestem jednak przekonana, czy używałabym tego kosmetyku w pielęgnacji delikatnej skóry niemowlęcia, z czasem kiedy dziecko było by starsze być może tak.
Więcej o produktach Skarb Matki - tutaj i tutaj



Ostatnim już produktem jest puder miss sporty w wersji light. W jednym z poprzednich postów pisałam Wam o jego odpowiedniku który pojawił się tym razem nie w granatowym a w różowym opakowaniu. Jak dotąd idealnie sprawdził się w moim przypadku. Sprawiał, że skóra była idealnie zmatowiona i gładka. Produkt chętnie kupowałam i kupuję nadal. 


Więcej o wybieranym przeze mnie pudrze znajdziecie w jednym z poprzednich postów - dostępnym tutaj
A Wy znacie, któryś z tych kosmetyków? Jakie macie o nich zdanie?

Komentarze

  1. Słyszałam różne opinie na temat żeli Original Source, jednak sama chciałabym je wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też słyszałam różne zdania na ich temat. Każda z nas jest inna więc różnie może zachowywać się nasza skóra.

      Usuń
  2. ja kocham te żele ! mega zapachy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo też byłam zachwycona. Z czasem jednak nieco mi się przejadły.

      Usuń
    2. też prawda ;p najlepiej zmieniać zapachy

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)

Internetowa wyszukiwarka ofert pracy

POSTAW KAWĘ

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Copyright © Magda bloguje