Naturalny styl - jak połączyć przyrodę, makijaż i pasję do wypieków

Rozpoczął się listopad a ja jestem dopiero na etapie dodawania zdjęć, kiedy to na zewnątrz panowały letnie temperatury. Niejednokrotnie już nosiłam się z zamiarem publikacji tego posta, jednak zawsze coś mnie od tego odwiodło. Teraz, gdy zmrok zapada znacznie wcześniej i wieczory stają się dłuższe, postanowiłam nadrobić zaległości. Mam nadzieję, że będzie Wam się miło oglądać taki powrót do lata. Oczywiście nie będą to tylko kadry przedstawiające piękno przyrody. Pojawią się również zdjęcia moich wypieków oraz mnie samej. 


Na początek zdjęcie, wykonane  podczas jazdy, z perspektywy pasażera. Dotąd nie mogę wyjść z podziwu, że udało mi się zrobić tak wyraźne ujęcie i uchwycić piękno przyrody Zakładam, że same niejednokrotnie próbowałyście wykonać zdjęcie w ruchu i kończyło się to nie najlepiej. W konsekwencji otrzymywałyście rozmazany obraz, który nie nadawał się do niczego. 

Nie mogłam nie ująć na zdjęciach przepięknych słoneczników i nagietków. Oba te kwiaty mają w sobie coś tak zachwycającego, radosnego a zarazem kojącego. Zarówno słoneczniki jak i nagietki kojarzą mi się od zawsze z latem, ciepłem, delikatnością i spokojem. Patrząc na nie nasuwa mi się na myśl tylko jedno zdanie - natura potrafi malować niesamowite obrazy. 



Obowiązkowo w dzisiejszym zestawieniu nie mogło zabraknąć mojego prześlicznego kotka. Przybłąkał się do mnie w zeszłym roku zimą i już został. Wówczas nie wyglądał tak dobrze jak teraz. Jego sierść pozostawiała wiele do życzenia i cierpiał na przewlekły katar. Zaopiekowałam się nim i śmiało mogę stwierdzić, że mój Kituś wygląda niesamowicie. Ma przepiękną, miękką i błyszczącą sierść w intensywnym, czarnym kolorze a katar jest tylko wspomnieniem. Mogę śmiało stwierdzić, że wyróżnia się na tle innych kotów. 


A tu już ja, w nowym t-shircie Olavoga. Zobaczyłam go na instagramie i zapragnęłam  mieć. Spodobało mi się w nim niemal wszystko. Na początek moją uwagę przykuł kolor t-shirtu  i te wielkie białe litery. Miałam niewielkie obawy, ze względu na jego oversize'owy krój i ogromne poduszki wszyte w ramionach. Na szczęście okazały się one być bezpodstawne a ów t-shirt stał się szybko jednym z moich ulubionych. 


Oczywiście w moim zestawieniu obowiązkowo musiały pojawić się wypieki. Na początek jak zawsze muffinki. Tu z dodatkiem borówek. Jeśli chcę szybko zrobić coś słodkiego to sięgam po sprawdzony przepis na muffinki z dodatkiem rodzynek i na nim eksperymentuję, dodając przeróżne składniki. Jeśli zechcecie je sobie zrobić odsyłam Was do przepisu, który znajdziecie poniżej. 



Kolejnym moim wypiekiem były puszyste, złociste bułeczki z serem, które znalazłam na instagramie na profilu: wkuchnimarleny. Robiłam je po raz pierwszy, ale z pewnością nie ostatni, bo zachwyciły moich domowników i gości. Ostatnio pomyślałam, by nieco zmodyfikować ten przepis i zamiast wypełniać je twarogiem wypełnić marmoladą. 




Kolejną moją propozycją jest ciasto ucierane z jabłkami. Dotąd piekłam ciasto ucierane z rabarbarem lub truskawkami. Nie pokusiłam się o sięgnięcie po śliwki. Tymczasem zamarzyło mi się, by zamiast typowej szarlotki upiec coś innego, czego wcześniej nie próbowałam. Kiedy więc na blogu Po prostu pycha znalazłam przepis na ciasto ucierane z jabłkami, w tak nietypowej formie musiałam wypróbować. Ciasto okazało się być nie tylko piękne ale i pyszne. 



Po tych słodkich przepisach pora wrócić ponownie do kwestii makijażowych. Te z Was, które są tu ze mną od lat, z pewnością wiedzą, że maluję się od 15-ego roku życia więc już od ponad 26 lat. Na przestrzeni tych lat wypróbowałam na sobie przeróżne trendy i mogę powiedzieć, że najlepiej odnajduję się w tych aktualnych. Mam za sobą lekcję makijażu na własny użytek, na którą poszłam z myślą, aby dowiedzieć się jak powinien wyglądać mój makeup i jak mam go robić właściwie. Z perspektywy czasu mam wrażenie, że maluję się na swój sposób i daleko jestem od eksperymentowania. Doszłam do wniosku, że najlepiej i najbezpieczniej czuję się w takiej wersji i tego się trzymam. 


Na sam koniec zostawiam Was z dekoracjami świątecznymi, które pojawiły się w sklepach już we wrześniu. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie wrzesień nie jest miesiącem, kiedy myślę o zakupach świątecznych. Teraz, w listopadzie jest zupełnie inaczej. Powoli zbliżamy się do grudnia, więc pora o tym pomyśleć


W następnym poście podzielę się z Wami moim pomysłem na kalendarz adwentowy dla mężczyzny wykonany metodą DIY. Znajdziecie w nim same produkty, które w grudniu uważam za niezbędne. 

Komentarze

Internetowa wyszukiwarka ofert pracy

POSTAW KAWĘ

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Copyright © Magda bloguje