Leżak, kebab i widok na morze - moje wakacje w Turcji.
Chociaż mój tegoroczny urlop był niesamowicie aktywny to muszę przyznać, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów oderwałam się od szarej rzeczywistości i odpoczęłam. Prawdopodobnie prędzej czy później zdradzę Wam, co robiłam przez ten cały czas wolny od pracy, jednak zanim to nastąpi podzielę się z Wami moimi wrażeniami z podróży do Turcji. Miała ona miejsce w czerwcu, mimo to wracam do niej z ogromnym sentymentem. W Polsce panowały wówczas umiarkowane temperatury, sprawdzałam więc przed wylotem temperatury w Turcji, by wiedzieć czego mogę się spodziewać. Nie byłam więc zaskoczona temperaturami powyżej 30 stopni.
Po wylądowaniu pozostało już tylko dotrzeć do hotelu, by móc cieszyć się urlopem. Niby nic a jednak, bo do pokonania miałam ponad 60 km, taka odległość bowiem dzieliła hotel i lotnisko. Dzięki klimatyzowanemu autokarowi podróż nie była uciążliwa a ja mogłam podziwiać okolicę. Peryferie Turcji pozostawiały wiele do życzenia, jednak im byłam bliżej turystycznej części, tym większy był mój zachwyt. Wszystko to za sprawą pięknych i niezwykle luksusowych hoteli, które przyszło mi mijać. Nie mniejsze wrażenie zrobił na mnie hotel Horus Paradise, gdzie miałam rezerwację. Obiekt bowiem jest przepięknie położony przy plaży, na ogromnej powierzchni z wieloma atrakcjami takimi jak zjeżdżalnie wodne, sporty wodne czy kort tenisowy. Wnętrze jest mieszanką orientu z europejskimi standardami. Ogromny zachwyt wzbudził we mnie już widok wind, w momencie gdy znalazłam się tuż przy recepcji.
Pokój był przestronny i komfortowy, o czym przekonacie się oglądając galerię zdjęć. Wyposażono go we wszystkie niezbędne udogodnienia takie jak sejf, lodówka z zimnymi napojami czy suszarka do włosów. Posiadał również balkon, na którym mogłam delektować się poranną kawą i obserwować teren.
Pierwszy dzień pobytu upłynął mi na poznawaniu bliskiej okolicy i zasad panujących w hotelu. Delektowałam się przysmakami, pod ciężarem których stoły aż się uginały. Nie brakowało świeżych warzyw, lokalnych serów, wędlin, deserów i napoi. Każdy dzień wyglądałby podobnie, gdyby nie wycieczki fakultatywne czy atrakcje dodatkowe.
Lecąc do Turcji wiedziałam, że na pewno chcę udać się do łaźni tureckiej, toteż kiedy nadarzyła się ku temu okazja, nie zastanawiałam się ani chwili. Dziś z perspektywy czasu mogę Wam powiedzieć, że choć korzystałam z wielu zabiegów pielęgnacyjnych w Polsce, to nie dorównują one tym w Turcji. Gdybym mogła udałabym się tam ponownie i naprawdę bardzo polecam.
Kolejnego dnia rano udałam się na wycieczkę fakultatywną do Alanyi. Rozpoczęła się ona od wizyty w chłodnej i wilgotnej jaskini Damlatas, której ściany pełne były stalaktytów i stalagmitów. Początkowo miałam pewne obawy, jak mój organizm zachowa się w tak specyficznych warunkach, jednak okazały się one nieuzasadnione. Wyszłam ze swojej strefy komfortu i skusiłam się nawet na to, by zejść schodami na dół jaskini.
Kolejnym punktem dnia było wzgórze Kale ze średniowiecznym zamkiem. I tu pojawiły się u mnie wątpliwości, ze względu na mój lęk wysokości. Obawiałam się stromych zboczy i tego, że moje sandałki z Zary mogą okazać się nieodpowiednie do takich wędrówek. Dotrzeć na wzgórze jak się bowiem okazało można w dwojaki sposób, pieszo lub kolejką linową zwaną tureckim teleferikiem. Ja na szczęście podróżowałam kolejką. Jak oka w głowie pilnowałam biletu, by nie musieć wracać pieszo, bo ponoć taki spacer trwa około 3 h, co przy ponad 30 stopniowym upale byłoby nie lada wyzwaniem. Podróż teleferikiem z pewnością dostarczała adrenaliny i pięknych widoków. W dole rozciągała się plaża Kleopatry i centralna część miasta. Na wzgórzu natomiast zamek, cytadela, meczet, niewielki cmentarz, mury, stary bazar oraz liczne stoiska i kawiarnie.
Po tym jak zjechałam na dół udałam się na plażę Kleopatry, by choć na chwilę wejść do wody. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast piasku zobaczyłam kamienie. Te z czasem strasznie się nagrzały i parzyły w stopy. Nie mniej jednak uważam to miejsce za przepiękne.
Obowiązkowym punktem wycieczki była również Czerwona Wieża, zlokalizowana w okolicy portu. Nie jest może ona jakąś wybitną atrakcją, bo w rezultacie są to same mury, ale widok jaki się z niej rozpościera, naprawdę zapiera dech w piersiach. Największe emocje wzbudzała we mnie jednak wizyta na tureckim bazarze. Zanim jednak to nastąpiło czekała mnie jeszcze wizyta w polskim sklepie z tureckimi produktami, gdzie nie tylko mogłam kupić lokalne specjały, ale również ich spróbować.
Swoistą atrakcją tej wycieczki fakultatywnej był obiad - piknik nad rzeką Dim. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Na rzece umocowano platformy i podesty a tam stoły i poduszki, by móc posiłek spożyć siedząc po turecku. Doświadczenie niezapomniane. Szczególnie, że pomiędzy platformami zwinnie przemieszczały się koty, gotowe spałaszować obiad.
Zwieńczeniem tej wycieczki jak pisałam był turecki bazar, gdzie przyznam czułam się naprawdę rewelacyjnie. Chyba nigdy dotąd na własne oczy nie widziałam czegoś podobnego. Prawdziwym wyzwaniem była dla mnie możliwość targowania się ze sprzedającymi. Po praktycznie całym dniu pełnym wrażeń naprawdę doceniłam ten wieczorny relaks, nad brzegiem Morza Śródziemnego.
Obowiązkowym punktem pobytu był spacer do Side, miejscowości położonej w odległości ok. 3 km od hotelu. Można tam dotrzeć zarówno idąc brzegiem morza jak i promenadą. Chciałam na własne oczy zobaczyć jak wygląda owe miasteczko, o którym tak wiele słyszałam. Muszę przyznać, że urzekła mnie atmosfera tego miejsca. Liczne bazary, sklepy z pamiątkami oraz knajpki i restauracje tworzą niezapomniany klimat. Na jeden z ostatnich wieczorów zaplanowałam spacer do ruin antycznego miasta, które robi wrażenie.
Pobyt w Turcji uważam za naprawdę udany. Miejsce to zachwyca i nie ma mowy o nudzie. Zabrakło mi czasu na wiele innych atrakcji, jakie ma do zaoferowania Turcja, więc jeśli będzie ku temu okazja z pewnością będę chciała tu wrócić. Tymczasem podzielcie się w komentarzu czy Turcja Wam się podoba czy wolicie zupełnie inne kierunki.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)