Nowości kosmetyczne & lekcja makijażu

W mojej kosmetyczce ostatnio pojawiło się sporo nowości, więc możecie się spodziewać że sukcesywnie będę Wam je tutaj pokazywać. Na początek, zanim jednak sięgnę po kolorówkę, mam dwa produkty z kategorii pielęgnacja, których nie poznałabym gdyby nie Katarzyna Zatorska Make up. Jeśli śledzicie mojego bloga to z pewnością wiecie, że nie tak dawno spełniłam jedno ze swoich malutkich marzeń, jakim był profesjonalnie wykonany makijaż. Gdyby ktoś jednak jeszcze, nie miał okazji go oglądać, to link do makijażu znajdziecie poniżej. 


Makijaż bardzo mi się spodobał, o czym już zresztą na blogu pisałam. W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się tak spektakularnego efektu. Jak nietrudno się domyślić, stwierdziłam, że częściej będę gościć u Kasi. Okazja ku temu nadarzyła się prędzej niż myślałam, ponieważ w mediach społecznościowych pojawiła się informacja o organizowanych przez nią indywidualnych lekcjach makijażu. Decyzję o udziale podjęłam niemal natychmiast, bo choć maluję się od lat nadal popełniam mnóstwo błędów. Pomyślałam, że taka lekcja będzie dobrym momentem, by ktoś wskazał mi właściwy kierunek, zwrócił uwagę co robię nie tak, pokazał kosmetyki warte uwagi. 


Cieszyłam się na myśl o profesjonalnym spojrzeniu na zawartość mojej kosmetyczki, która w rezultacie okazała się być nie najgorsza. Dowiedziałam się, gdzie i w jaki sposób powinnam aplikować poszczególne produkty a co najważniejsze dostrzegłam nierozerwalny związek pomiędzy pielęgnacją i właściwym przygotowaniem skóry a efektem finalnym. Najlepszym potwierdzeniem moich słów będziecie makijaż, jaki udało mi się zmalować podczas lekcji.  


A tymczasem pora bym pokazała Wam dwa spektakularne kosmetyki, dzięki którym udało mi się uzyskać przepiękny, naturalny efekt i nieskazitelnie gładką skórę. Nic więc dziwnego, że zaraz po lekcji zaopatrzyłam się w nie, by móc wprowadzić je do mojej codziennej pielęgnacji. 


Pierwszym produktem, o którym chciałabym Wam powiedzieć jest kolagenowe serum koreańskiej marki Farmstay.  Kosmetyk na pierwszy rzut oka wygląda bardzo ekskluzywnie. Niebieska butelka przepięknie komponuje się ze srebrną nakrętką.  Kosmetyk ma przeźroczystą, płynną konsystencję i miły, subtelny zapach. Szybko się wchłania i sprawia, że skóra jest nawilżona, przyjemnie gładka i pełna blasku. Niewielka ilość wystarczy by pokryć twarz i dekolt, co tylko dowodzi że jest to produkt wydajny i posłuży mi przez długi czas. 



Drugim produktem, o którym chcę Wam wspomnieć przy okazji dzisiejszego wpisu jest krem odżywczo - nawilżający Embryolisse Laboratoires. Jest to sekret wizażystów zza kulis światowych pokazów mody oraz ulubieniec modelek. Został odznaczony tytułem Best Ever wg magazynu InStyle. Może być stosowany do każdego rodzaju skóry. W swoim składzie zawiera olejek zmiękczający oraz składniki pochodzenia naturalnego: masło karite, wosk pszczeli, aloe vera i proteiny soi. Mimo kompleksu konserwującego nie ma w nim parabenów. Można go stosować rano i/lub wieczorem na czystą i suchą skórę, wmasowując do wchłonięcia. Ma bardzo bogate zastosowanie. Można go użyć do oczyszczania skóry, usuwania makijażu, jako maska regenerująca, krem po goleniu a także jako krem dla dzieci. Do tej pory ponoć był dostępny jedynie w nielicznych paryskich aptekach. Ja kupiłam go w Hebe i jestem pewna, że na jednym opakowaniu nie poprzestanę. Moja skóra bardzo go polubiła. Zapewnia mi satynowe wykończenie, odświeża oraz przynosi ukojenie podrażnionej i odwodnionej skórze. 

Wydawało mi się, że na tych dwóch produktach poprzestanę i będą to jedyni ulubieńcy w kategorii pielęgnacji. Z biegiem czasu jednak pojawiły się jeszcze dwa. Pierwszym z nich jest żel do mycia twarzy Conny specialist, który otrzymałam jako prezent zamawiając serum u  dziewczyn ze sklepu mojaazja.eu. Okazuje się że jest to łagodny produkt myjący, zawierający w składzie ekstrakty owocowe, alantoinę oraz wyciąg z pereł. Tworzy delikatną i przyjemną pianę, która skutecznie usuwa makijaż oraz inne zanieczyszczenia, przygotowując skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Wśród jego zalet należy wymienić przyjemny zapach, lekką formułę a przede wszystkim skuteczność. Po jego użyciu skóra jest oczyszczona, gładka, promienna i pełna blasku. Nic więc dziwnego, że tak chętnie po niego sięgam każdego ranka i wieczora. 



Na sam koniec zostawiłam sobie produkt do ust. Mowa tu o masce do ust, pochodzącej od marki nam. Choć używam jej najkrócej to już zdążyłam ją polubić. Dotychczas moje usta traktowałam po macoszemu. Nic więc dziwnego, że makijaż obnażał wszystkie niedoskonałości. Odkąd sięgam po tę maskę pielęgnacja ust stała się być przyjemnością. Przynosi mi ona intensywne nawilżenie, zmiękcza, nawilża i likwiduje szorstkość. Wszystko to za sprawą zawartego w niej masła shea oraz ekstraktów z rumianku, lukrecji, rozmarynu, wąkrotki azjatyckiej,bajkaliny, herbaty, rdestu japońskiego, które stanowią ratunek dla podrażnień i skutecznie pielęgnują delikatną skórę ust. 

A Wy znacie te produkty? Jak się u Was sprawdzają? 

Komentarze

  1. kosmetyki kojarzę, ale nigdy nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tak odbiegając od tematu kosmetyków: jak sprawuje się bluza?
    Chciałam ją zakupić w zeszłym roku tyle, że czerwonym kolorze, ale naczytałam się później wiele przykrych komentarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerwoną też mam. A co Cię konkretnie interesuje i co czytałaś?

      Usuń
  3. kolagenowe serum mnie bardzo zainteresowało, mam ekologiczny krem do twarzy i jego bym nie zmieniła, ale coś przeciwstarzeniowego i ,,wypełniającego" na pewno by się przydało. a tak poza tym - bardzo ładnie ci w takim naturalnym, delikatnym makijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje za polecenia !!!! Katarzyna Zatorska make up

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)

Internetowa wyszukiwarka ofert pracy

POSTAW KAWĘ

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Copyright © Magda bloguje