Mgiełka BIELENDA 3 w 1 MAKE-UP ACADEMIE * MAGIC WATER * PINK dla efektu BABY DOLL SKIN

Maluję się od dawna, zatem mój makijaż na przestrzeni tych wszystkich lat, znacznie ewoluował. Pamiętam czasy, kiedy bezpośrednio po pielęgnacji, na twarz nakładałam podkład. Był również epizod z ciężkimi, silikonowymi bazami, które obciążały skórę. Z czasem jednak odkryłam istnienie kosmetyków o podobnym działaniu, ale nieco innej formule. W przeciwieństwie do poprzednich, te były znacznie lżejsze, delikatniejsze a przy tym pięknie rozświetlały skórę, nadając jej promienny wygląd. Choć pośród kosmetyków o tej formule znalazłam swojego ulubieńca, to nadal niestrudzenie poszukuję coraz to nowych produktów, które wniosą powiew świeżości do mojego makijażu.


Obecnie zależy mi na tym, by był on świeży i promienny. Pod podkład zatem aplikuję kosmetyk, który zapewni mi efekt glow. Potem ponownie powtarzam tę czynność na skończony makijaż. Zamiast tradycyjnych kremowych czy też pudrowych konsystencji, tym razem postawiłam na kosmetyk w formie mgiełki. Choć widziałam, że powoli wszyscy producenci wprowadzają je do swojej oferty, ja jako pierwsze odkryłam te od marki Bielenda. Długo biłam się z myślami, czy powinnam je kupić. Obawiałam się, że mój zapał pryśnie niczym bańka mydlana i kolejne mgiełki bezużytecznie będą stały na półce. Ostatecznie postanowiłam zaryzykować i korzystając z promocji w drogerii Rossmann,  kupiłam aż dwie.


Zdecydowałam się na wariant pink oraz gold. Pierwsza mgiełka zapewnia efekt baby doll skin a druga golden glow skin. Z tego, co wiem dostępne są jeszcze dwie: terracota oraz nude (kolejno dla efektu bronze i glass skin). Jako pierwszą postanowiłam wypróbować różową mgiełkę. Druga - złota, czeka jeszcze na swoją kolej. Zanim więc to nastąpi chcę Wam trochę opowiedzieć o wariancie różowym, który stosuję.


Mgiełka umieszczona jest w przeźroczystym opakowaniu o pojemności 150 ml, wyposażonym w wygodny atomizer. Na sklepowej półce kosmetyk ten sprawia wrażenie jakby składał się z dwóch zupełnie niezależnych od siebie warstw. Wierzchnia z nich jest przezroczysta,  podczas gdy to na dnie opakowania spoczywa cała kwintesencja w postaci perłowo - różowej. Tuż przed aplikacją trzeba więc je wymieszać, wstrząsając butelką w celu uzyskania mieszaniny jednorodnej. Dopiero wówczas spryskuje się nią twarz, ciało czy włosy. Zgodnie z informacją zamieszczoną przez producenta na opakowaniu jest to "multifunkcyjny produkt w formie opalizującej mgiełki o działaniu 3 w 1: baza pod makijaż primer - aplikacja przed wykonaniem makijażu;  efekt delikatnego, subtelnego blasku, rozświetlacz highlighter - aplikacja na makijaż;  daje wyraźny efekt rozświetlenia, nawilżacz moisturizer - zawiera trehaloze,  kwas hialuronowy i d-panthenol, wspomaga nawilżenie i zatrzymanie migracji wody z naskórka, dbając o świeży i wypoczęty wygląd skóry." 


Zastosowana tutaj technologia mikrodyfuzji sprawia, że kosmetyk ten ma postać perłowej mgiełki o wszechstronnym zastosowaniu. W moim przypadku prym wiedzie aplikacja na twarz. Początkowo stosuję ją jako bazę. Już wtedy moja skóra wygląda świeżo i promiennie. Potem jest już tylko zwieńczeniem mojego makijażu, który zyskuje przyjemny dla oka blask oraz zdrowy i młody wygląd. Ostatnio nieśmiało poszerzam jej zastosowanie o aplikację na włosy, na których naprawdę pięknie mieni się takimi błyszczącymi drobinkami. Przede mną jeszcze użycie jej na skórze. Jestem jednak przekonana, że będzie prezentować się zjawiskowo szczególnie, gdy podkreśli piękno opalenizny.


Pisząc o tak szerokim zastosowaniu tej oto mgiełki prawie zapomniałam wspomnieć Wam, że prócz niecodziennego, perlowego wyglądu ma jeszcze jedną zaletę, jaką jest jej zapach. Z pewnością odkryjecie go równie szybko jak ja. Kosmetyk bowiem otuli Was swoim przyjemnym aromatem już podczas pierwszej aplikacji. Jest on na tyle intrygujący, że z każdym kolejnym użyciem tak jak ja będziecie chciały już tylko więcej i więcej. Ja póki co używam różowej, myślę jednak że z czasem napiszę Wam też coś wiecej o wersji złotej.


Jeśli więc podobnie jak ja chcecie wprowadzić do swojego makijażu powiew świeżosci to polecam Wam te mgiełki. Do niedawna były one dostępne w drogerii Rossmann w cenie 18,99 zł. Obecnie kupicie je w promocji za 12,39 zł.

A Wy znacie te mgiełki? Jak się u Was sprawdzają? Jestem bardzo ciekawa dwóch pozostałych wariantów. Ktoś z Was je zna i może coś więcej o nich napisać?

Komentarze

  1. Interesting beauty products. We keep in touch. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. So perfect

    check this post
    http://www.alyinwanderland.com/2019/08/homecoming-dresses-with-27dress.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie typowy gadżet, wątpię, żebym często używała takiej mgiełki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tych mgiełek, ale ładnie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Produkty Bielendy są dla mnie bardzo średnie :/ nie czuje sie skuszona

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam te mgiełki zwiedzając galerię :) Może przetestuję w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z chęcią przetestowałabym te mgiełki! Lubię produkty marki Bielenda :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ją kupiłam z myślą o wakacyjnej opaleniźnie ale gdzieś włożyłam i nie wiem gdzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam jedną i drugą, ale chyba wolę różową ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy produkt. Z chęcią wypróbuję🙂

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawe są te mgiełki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa propozycja. Ja tez miałam rożne ciekawe etapy podczas ewolucji mojego makijażu :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam ale ciekawe produkty :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie stosuję takich mgiełek, ale z Bielendą się lubię, więc kto wie - może wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wielokrotnie rzucał mi się w oczy w Rossmannie, ale z racji tego, że takich produktów nie używam, nie skusiłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam skórę mieszaną i problematyczną więc nie wiem jak by zareagowała na taki dodatkowy blask z mgiełek :D Ale przyznaję że mnie zaciekawiłaś.
    W razie czego zużyłabym je zapewne do ciała. Myślę, że skusze się chociaż na jedną skoro są tak łatwo dostępne i można je dostać w całkiem dobrej cenie.

    Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
  17. Obecnie zależy mi na tym, by był on świeży i promienny. Pod podkład zatem aplikuję kosmetyk, który zapewni mi efekt glow. Potem ponownie powtarzam tę czynność na skończony makijaż. Zamiast tradycyjnych kremowych czy też pudrowych konsystencji, bed sheets , king size quilted bedspread , bed sheets , gul ahmed bed sheets sale 2018 with price , quilts and coverlets , bedding , razai , couch slipcovers , pillow coverskorean blanket tym razem postawiłam na kosmetyk w formie mgiełki. Choć widziałam, że powoli wszyscy producenci wprowadzają je do swojej oferty, ja jako pierwsze odkryłam te od marki Bielenda. Długo biłam się z myślami, czy powinnam je kupić. Obawiałam się, że mój zapał pryśnie niczym bańka mydlana i kolejne mgiełki bezużytecznie będą stały na półce. Ostatecznie postanowiłam zaryzykować i korzystając z promocji w drogerii Rossmann, kupiłam aż dwie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie bardzo przepadam za kosmetykami bielendy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)

Internetowa wyszukiwarka ofert pracy

POSTAW KAWĘ

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Copyright © Magda bloguje