Peeling ciała naturalnym mydłem LaSaponaria

Astronomiczną i kalendarzową jesień mamy już za sobą. Pogoda tylko mnie w tym przekonaniu utwierdza, nierzadko dając się we znaki za sprawą przeszywających podmuchów wiatru i ciągłych opadów deszczu. Nikogo z pewnością więc nie zdziwi to, że niechętnie opuszczam ciepły dom. Taka pogoda ma jednak też swoje dobre strony. Latem szkoda było by mi każdego słonecznego promienia, teraz bez żalu korzystam z chwil spędzonych w przytulnym wnętrzu. Zyskałam tym samym całe mnóstwo czasu na przyjemności, na które jeszcze do niedawna mi go brakowało. Jesień zatem jest idealnym momentem na to, bym mogła zregenerować skórę po lecie, pozbyć się szorstkości i nierównego kolorytu. Zależy mi przecież na tym, aby wyglądać młodo i atrakcyjnie przez cały rok. Chętnie więc sięgam po peelingi, które mają za zadanie delikatnie złuszczać obumarłe komórki naskórka a następnie umożliwić wprowadzenie substancji aktywnych do jego głębokich warstw.


Jeszcze do niedawna, kiedy sięgałam po peeling wybierałam kosmetyki o żelowej konsystencji. Dzisiaj jednak chcę pokazać Wam zupełnie inny produkt, o istnieniu którego kilka dni temu  nie miałam  pojęcia. Wiele z Was z pewnością w tym miejscu zadaje sobie pytanie: o co chodzi? Który z nich teraz doczekał się swoich pięciu minut? Otóż dzisiaj mam dla Was naturalne mydło roślinne Mak i Cyprys LaSaponaria o delikatnych właściwościach peelingujących. 

Składniki: Olea Europaea Oil*, Cocos Nucifera Oil*, Aqua, Sodium Hydroxide, Persea Gratissima Oil, Citrus Lemonum Oil, Cupressus Sempervirens Oil, Papaver Rhoeas Seed, Bixa Orellana Seed Extract, Citric Acid, Sodium Pyhtate, Limonene, Citral (*z ekologicznych upraw)

Spoglądając na zdjęcia zauważycie, że jak przystało na produkt naturalny, mydło znajduje się w tekturowym opakowaniu, o prostym designie. Wystarczyło bym tylko wzięła je do ręki a wokół rozniósł się wyrazisty, intensywny zapach, który jest z pewnością zasługą cytrynowego i cyprysowego olejku estetycznego. Po otwarciu pudełka moim oczom ukazał się  nieoczekiwany widok. 

Mydło łudząco przypomina produkt ręcznie robiony, co ja sobie bardzo cenię. Posiada żółty kolor, a z kostki spoziera nie co innego jak mak. Nie tylko wiec atrakcyjnie wygląda lecz zapewnia przyjemne doznania. Używanie tegoż mydła jest dla mnie prawdziwą przyjemnością. Po kontakcie z wodą wytwarza się delikatna piana, która idealnie orzeźwia i odświeża. Nieprzypadkowo przecież wzbogacono je o wspomniane już olejki eteryczne. Mak natomiast przyjemnie peelinguje skórę, usuwa z niej obumarły naskórek, pozostawiając ją świeżą i promienną a zawarty olejek z avocado zapewnia miękkość i odpowiedni poziom nawilżenia. 



Muszę się jednak Wam przyznać, ze zanim po nie sięgnęłam miałam mieszane uczucia. Obawiałam się  tego że tak intensywny zapach na długo pozostanie na skórze. Na szczęście moje obawy okazały się nieuzasadnione. Po zastosowaniu mydła i spłukaniu go wodą zapach stał się niemal niewyczuwalny. Cieszy mnie to, bo choć dla mnie nie było by to może aż tak wielkim problemem  to wiem, że niektórzy nie byli by aż tak tolerancyjni. Mam tu w szczególności na myśli wszystkie te osoby o skórze wrażliwej, które tak intensywny zapach skutecznie mógłby zniechęcić. Z pewnością znaleźli by się i tacy, którzy mogliby obawiać się tego, że mydło to mogło by ich uczulić. Tym bardziej więc czuję się w obowiązku by przekazać Wam niezwykle istotną informację. Otóż mydło to poszczycić się może posiadaniem Certyfikatu Suolo e Salute oraz Vegan OK. 

certyficat_suolo_e_salutecertyfikat_vegan_ok

Nie sądźcie jednak, że mydło otrzymało oba te certyfikaty ot tak. By uzyskać Certyfikat Suolo e Salute produkt musiał spełnić szereg wymagań. Opakowanie musiało być przyjazne dla środowiska a sam kosmetyk musiał zawierać wyłącznie naturalne składniki, pochodzące z rolnictwa ekologicznego lub zbiorów roślin rosnących na wolności. Swój zapach musiał zawdzieczac wyłącznie naturalnym olejkom eterycznym. Nie mogło być mowy o testowaniu go na zwierzętach, stosowaniu składników poddawanych promieniowaniu gamma, genetycznie modyfikowanych oraz pochodzących z roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem. Obróbkę surowców  natomiast ograniczono do minimum.

Drugi z Certyfikatów - Vegan OK jest przede wszystkim gwarancją, że żaden ze składników kosmetyku nie zawiera komponentów pochodzenia zwierzęcego i odzwierzęcego, nie zostały one pozyskane poprzez pracę zwierząt jak również nie były testowane na zwierzętach.


Pojawienie się zatem tu tych Certyfikatów jest najlepszym dowodem potwierdzającym wysoką jakość tego produktu. Z pełnym przekonaniem więc mogę Wam go polecić. Świetnie się u mnie sprawdza, stanowiąc jednocześnie ciekawą alternatywą dla stosowanych dotychczas peelingów. Najlepsze pozostawilam jednak na koniec. Zarówno to mydełko jak i wiele innych, które zdołacie dostosować do Własnych potrzeb, kupicie w bardzo artakcyjnej cenie na stronie sklepu

Mnie tymczasem nie pozostaje nic innego jak tylko zaprosić Was do odwiedzenia sklepu. Jednocześnie nasuwa się pytanie o Wasze dotychczasowe  doświadczenia dotyczące stosowania tego typu produktów. Mialyście okazję już je wypróbować? 

* Artykuł powstał w ramach współpracy z platformą ReachaBlogger

Komentarze

  1. Świetne mydełko. Bardzo cenię sobie naturalne kosmetyki, i też sama postanowiłam je tworzyć łaćznie z mydełkami. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lovely post dear! Have a great week! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie stosowałam nigdy takiego mydełka.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawie wygląda to mydełko ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)

Internetowa wyszukiwarka ofert pracy

POSTAW KAWĘ

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Copyright © Magda bloguje